Tag: czekolada

Rubinowa czekolada

Czekolada koloru różowego 🙂 i cóż w niej takiego dziwnego? Właśnie ten niezwykły a zarazem w 100% naturalny kolor. Nad uzyskaniem wyrobu o takim zabarwieniu badacze pracowali ponad 10 lat. Czekolada Ruby (rubinowa), bo o niej tu mowa, oficjalnie wprowadzona została w 2017 r. i jest osiągnięciem szwajcarskiej firmy cukierniczej Barry Callebaut. Jest to czekolada sporządzona z naturalnych, bardzo rzadkich, tzw. rubinowych ziaren kakao. To dzięki tym ziarnom, przetwarzanym w specjalny sposób, czekolada nabiera tego szczególnego, rubinowo-różowego koloru oraz lekko owocowego smaku.

Kakaowiec rubinowy znaleźć można w Brazylii, Ekwadorze i na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Ziarna mają lekko różowy kolor, formalnie określony jako „ruby – rubinowy”. Czekolada z tych ziaren ma zaskakujący smak; przypomina owoce, głównie jagody i kakao. Nie jest tak słodka jak mleczna ale smak ma subtelniejszy, z kwaskowym finiszem. Ponadto bardzo szybko (a nawet zbyt szybko 😉 ) rozpuszcza się na języku. Jeśli natraficie na takową, koniecznie spróbujcie choć kawałek.

Że rubinowe ziarna istnieją – to jedno, ale zatrzymanie tego koloru w gotowej czekoladzie to już jest wyższa sztuka. Cały sekret leży więc w technologii przetwarzania tego ziarna. Przed fermentacją ziarna mają odcień purpurowy. Gdy tylko fermentacja się rozpocznie, ziarna ciemnieją a smak staje się coraz bardziej czekoladowy. Ponadto kolor ziaren dość szybko blednie lub znika w połączeniu z wodą lub śmietaną. Może też przejść w szary, nieapetyczny kolor. Dlatego fermentacja i cały proces produkcyjny trwa bardzo krótko i odbywa się pod ścisłą kontrolą; oczywiście objęty jest patentem.

Długotrwałe poszukiwania, wieloletnie próby i usilne starania przyniosły niezwykły efekt. Czekolada rubinowa oczywiście przyciąga innością, budzi zainteresowanie kolorem, zaskakuje smakiem. Ponadto wpasowuje się w obecny trend na kolorowe produkty spożywcze, np. na czarne lody czy tęczowe obwarzanki. A prezentuje się tak pięknie, że aż ślinka leci … 🙂

Porcelanowe ziarno

Gatunków i odmian kakaowych ziaren jest wiele. Wśród nich istnieją także prawdziwe rarytasy, jak na przykład ziarno  Porcelana. Jest tak wyjątkowe i cenne, że mawia się o nim: „Książę ziaren kakaowców”. Bo też wymaga iście „książęcych” warunków uprawy …

Potrzebuje stałej temperatury 25-27`C i nie toleruje ani suszy ani dłuższych okresów deszczowych. Okresy deszczowe powinny być idealnie regularne, rocznie od 1250 do 2500 mm. Silniejszy wiatr ani ostre słońce też  nie jest przez drzewka tolerowane. Trudno sprostać takim wymogom 😉 Najlepiej rośnie w cieniu, pod „parasolem” innych, wyższych krzewów. Jeśli do tego gleba jest urodzajna, o lekko kwaśnym odczynie i świetnie zdrenowana – Porcelana będzie rosła zdrowa i obficie owocować.

Ojczyzną tego ziarna jest Wenezuela a początki upraw sięgają czasów przed-kolumbijskich. Pierwotnie nazywano je „Maracaibo” bo było eksportowane z tego właśnie portu. Od roku 1920 ziarno to jest klasyfikowane jako jedno z najlepszych. Dziś Porcelana jest krzewem bardzo rzadko spotykanym; jego występowanie jest ograniczone do małych pól na południu Jeziora Maracaibo w Wenezueli oraz wzdłuż północnych wybrzeży Kolumbii.

Ziarna tego kakaowca są niezwykle cenne; powstał nawet specjalny bank zarodków tej odmiany – Estacion Experimental Chama. Jego głównym celem jest szczególna dbałość i ochrona tego gatunku. Zaprowadzane są tam nowe rośliny z sadzonek, które będą uprawiane przez farmerów w regionie El Ligia. Na pierwsze owoce trzeba poczekać 3 lata. A już za – bagatela 😉 12 lat otrzymamy kilka worków tego bardzo szczególnego kakao.

Czym jeszcze się wyróżnia? Ziarna mają barwę bardzo jasną od białego do jasno różowego, bywają też zielonkawe.

Smak Porcelany jest złożony a jednocześnie delikatny. Jest tu masło orzechowe, orzechy makadamia i jagody, a wszystko to delikatnie przyprószone szlachetnymi przyprawami … Co ciekawe, w ziarnach tych nie wyczujemy tak wyraźnego smaku kakao, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Zawierają też mniej masła kakaowego. Finezyjne w smaku, niezwykle łagodne i kremowe, mają ze wszystkich ziaren kakaowców najmniej kwasowości.

To ziarno kruche jak … porcelana wymaga bardzo delikatnego (jasnego) palenia. A  jeśli używa się go do produkcji czekolady to tylko do tej o zawartości minimum 70% kakao.

Nawiasem mówiąc tylko niewiele firm cukierniczych używa tych ziaren. Najbardziej znaną jest firma Medei (Włochy). Czasem robione są tam limitowane edycje czekolady z użyciem ziaren Porcelana, ale przeważnie wyrobów tych jest tak niewiele, że są prawie nieosiągalne.

Ach, choć raz spróbować takiej kakaowej Porcelany … 🙂

 

 

 


 

Góry z czekolady

Tak, tak, to nie żart! Góry Czekoladowe rzeczywiście istnieją…

Daleko, daleko stąd jest wyspa, na której bajki o bezkresnych, czekoladowych łąkach stają się prawdą. Mowa tu o filipińskiej wyspie Bohom (a dokładniej o miejscowości Carmen) oraz o jej przedziwnych, jedynych w swoim rodzaju górach.

Góry Czekoladowe; tak piękne, że aż nierzeczywiste. Masa stożkowych pagórków, skąpanych w smakowitym kakaowym brązie, jakby oblane prawdziwą czekoladą … Czy to sen, czy bajka? A może prawda?

Bywają zielone, ale tylko w porze deszczowej. Bo gdy pora sucha dobiega końca, góry przybierają barwę ni mniej ni więcej, tylko … czekolady. Wyobraźmy sobie olbrzymią bombonierkę wypełnioną masą kształtnych, półokrągłych smakowitości. Mniam, mniam 🙂 Niestety na tym i na nazwie kończy się ich podobieństwo do czekolady. Bo to nie czekoladki dla olbrzymów (jak głosi jedna z legend), ani nie brązowiejące krzewy kakaowców, a szkoda …

Jak powstały te niezwykłe góry, do dziś nie jest pewne. Jedna z hipotez głosi, że powstały one w wyniku podwodnej erupcji wulkanu lub są to pozostałości rafy.  Gdy wody ustąpiły, natura (wiatr i deszcze) dokonała reszty i wyrzeźbiła ten teren.

„Welcome to Chocolate Hills” taki napis wita każdego, kto pragnie dotrzeć do punktu widokowego i zobaczyć owe wzgórza.

Obszar obejmuje 50 km2 i chociaż wzniesienia te nie są wysokie (40 – 120 m), jest ich  dużo. A do tego rozmieszczone są bardzo gęsto i symetrycznie, więc widok sprawia wrażenie nieomal surrealistyczne. Tych wapiennych kopców jest ok.1268 (a może 1770, któż je zliczy?). Porośnięte są wyłącznie szorstką trawą, którą słońce wypala w porze suchej (od lutego do maja) na kakaowy brąz.

I chociaż z prawdziwą czekoladą niewiele mają wspólnego, wyglądają bardzo apetycznie i zadziwiają swoją urodą. Takich pagórków nie zobaczycie nigdzie indziej.

A że są tak unikatowe, należą do cudów natury i są zgłoszone na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Całkiem słusznie 🙂

Kakao z Wenezueli

Ziarna kakaowca, z wyglądu prawie jednakowe, smakiem bardzo się między sobą różnią. Różne są bowiem gatunki, regiony upraw, warunki glebowe czy klimatyczne. I tak np. ziarno z Ghany jest delikatne w smaku, słodkawe. Natomiast kakao pochodzące z Ekwadoru jest ostrzejsze, nieco gorzkie, czasem ma smak winny lub przypraw korzennych.

A jakie jest ziarno z Wenezueli? Kraj ten, zwany ojczyzną kakaowców, słynie z wyjątkowo szlachetnych ziaren. Delikatne a zarazem złożone w smaku, mocno czekoladowe. Wyczuwalne są tu owocowe i kwiatowe nuty, jest też smak orzechów i przypraw korzennych z intensywnie czekoladowym akcentem. Plantatorzy uprawiający kakaowce dokładają wielu starań i zabiegów, aby wydobyć z ziaren maksimum smaków i smaczków, pełnię aromatów i antyoksydantów 🙂

Wszystkie etapy pozyskiwania ziaren przebiegają w optymalnych warunkach. Sama fermentacja trwa 6 dni i odbywa się w wielkich, drewnianych skrzyniach. Następnie ziarna są suszone na słońcu, czyszczone, sortowane i eksportowane w dużych, jutowych workach.

                        Fot.: kakao z Wenezueli

Wenezuelskie kakao jest wykwintne i stałe w swoim bogatym aromacie (zawiera ponad 600 komponentów zapachowych). W pierwszym momencie wyczuwalna jest tabaka, drewno i kakao w tle. Ale po chwili zapach ten przechodzi w suszone owoce i kwiaty, aby powolutku niknąć nutami cynamonu i gałki muszkatołowej.

Są bardzo zdrowe, więc chętnie je zjadamy 🙂 A jeśli coś nam zostanie, przechowujmy dobrze zamknięte w chłodnym (16-20’ C) i suchym miejscu.

Smak prawdziwej czekolady

Od czekolady oczekujemy, że będzie twarda, że nie rozpuści się w temperaturze pokojowej. Że nawet w gorące dni – których ostatnio nie brakuje 😉 – tabliczka będzie nadal tabliczką, a co ważniejsze, że nie rozpuści się nam w palcach. Natomiast w ustach – wprost przeciwnie. Niech się rozpuści, całkowicie rozpłynie, pozostawiając ten charakterystyczny posmak. Wspaniały, jedyny w swoim rodzaju smak prawdziwej czekolady.

Bierzemy tabliczkę czekolady do ręki, odłamujemy kawałek i … trzask. Uff, to znak, że czekolada jest wysokiej jakości, że zawiera odpowiednią ilość naturalnego masła kakaowego.

Masło kakaowe to tłuszcz, którego nie powinniśmy się obawiać. Jest zdrowy, smaczny, delikatny jakby śmietankowy i nigdy nie pozostawia niesmaku. Gdy w czekoladzie zastąpiony jest innym tłuszczem (np. palmowym), możemy poczuć na podniebieniu nadmiernie tłustą, nieco mdłą pozostałość.

Po czym jeszcze możemy poznać jakość czekolady? Niektóre cechy możemy zauważyć od razu, otwierając niecierpliwie sreberko opakowania. Przede wszystkim czekolada powinna mieć gładką, delikatnie lśniącą powierzchnię oraz wyraźny i charakterystyczny aromat. Jej smak natomiast poznajemy raczej powoli. Bierzemy niewielki kawałek, nie rozgryzamy a tylko trzymamy czekoladę w ustach aż cała gama smaków się rozpłynie. Jak radzą koneserzy, należy przy tym trzymać usta zamknięte i oddychać nosem 😉 W ten sposób można bowiem poznać wszelkie subtelności i cieszyć się czekoladową ucztą w pełni.

Smak prawdziwej czekolady … Trudno znaleźć coś równie wspaniałego i bardziej odpowiedniego na każdą porę roku (i na każdą pogodę). Chyba, że będzie to filiżanka świeżej kawy … razem z czekoladą 🙂

Masło z kakaowca

O ziarnach kakao różne bywają zdania. Jedni twierdzą, że słodkie, inni że orzechowe, korzenne czy też pikantne. Co do jednego wszak wszyscy są zgodni: ziarna te są kruche i wyraźnie suche, tak w dotyku, jak i  podczas ich spożywania. Kojarzą się nam z suchym proszkiem, dobrze znanym jako kakao. A okazuje się, że w kakao jest … tłuszcz 🙂

Wydaje się to dziwne, bo tłuszczu na nich zupełnie nie widać ani się go nie wyczuwa. Możemy śmiało wziąć do ręki takie ziarno i nasze palce pozostaną czyste i suche. Jednak ten „tłuszczyk” tam jest i w dodatku jest go całkiem sporo. Nawet po uprażeniu ziarna zawierają go ok.50%. Jest to masło kakaowe – tłuszcz jedyny w swoim rodzaju. Ma stałą konsystencję, woskową i lekko błyszczącą powierzchnię, jasno żółty kolor i bardzo przyjemnie pachnie jak … kakao. Jest tłustawe w dotyku a topi się w temperaturze zbliżonej do temperatury naszego ciała, czyli w ok.35’C. Staje się wówczas czystą, przejrzystą cieczą.

Masło kakaowe używane jest w medycynie i kosmetyce, ale największe zastosowanie ma w cukiernictwie. To właśnie dzięki temu składnikowi otrzymujemy prawdziwą czekoladę. Im wyższa zawartość masła kakaowego tym lepszej jakości jest czekolada.

Masło kakaowe zawiera dużo przeciwutleniaczy, jest bardzo trwałe i długo utrzymuje swoje właściwości (2-5 lat). Jest jadalne, jednak trzeba mieć na uwadze, że jest wysoko kaloryczne 😉  Wartość energetyczna 100 gram tego tłuszczu wynosi 884 Kcal.

Takie masełko przyda się każdemu. Niby tłuszcz a jest twardy, nie jełczeje, dobrze smakuje, przyjemnie pachnie i działa na skórę jak prawdziwy balsam. A połączony ze sproszkowanym kakao (i cukrem) tworzy znakomitą czekoladę. To właśnie odpowiednio wysoka zawartość tego masła przesądza o tym, że czekolada dosłownie rozpuszcza się nam na języku. I w dodatku pozostawia na podniebieniu wspaniały posmak naturalnego kakao 🙂

Przepis na własne kakao

Za czasów Azteków kakao było towarem luksusowym,  przeznaczonym głównie dla elity i wojowników. Obecnie stało się bardzo popularne, lubiane i dostępne dla wszystkich. Półki sklepowe aż uginają się od różnych wyrobów kakaowych, ale czasem mamy ochotę na coś zupełnie wyjątkowego, na przykład na kakao własnej produkcji.

Jak możemy je zrobić?

– najpierw wybieramy jak najwyższej jakości ziarno kakaowca (od tego zależeć będzie smak kakao)

– surowe ziarna musimy uprażyć i oczyścić z łuski – czynność dość skomplikowana ale możliwa do samodzielnego wykonania

– prażone ziarna należy rozdrobnić i zemleć na proszek

I tu możemy napotkać pewne problemy, bo z ziaren pod wpływem ciepła wytrąca się niezły tłuszczyk, czyli najprawdziwsze masło kakaowe. Oczywiście, jeśli chcemy otrzymać czekoladę, to wszystko w porządku; masło to przyda się nam jak najbardziej. Natomiast do zrobienia kakao proszek musi być raczej suchy. Staramy się więc mielić powoli, nie dopuszczając do ogrzania ziaren.

Kakaową bazę mamy gotową. Może nam ona posłużyć do zrobienia smacznego napoju lub prawdziwej czekolady. A ponieważ zbliżają się święta, takie kakao własnoręcznie zrobione może być również wspaniałym prezentem. Wystarczy napełnić nim torebkę (najlepiej papierową), ozdobić kokardką i … mamy własne, prawdziwie naturalne kakao. Smacznego 🙂

Złote ziarno, złoty napój

„Theobroma cacao” – znaczy ni mniej ni więcej, tylko „pokarm bogów”.  Dokładnie tymi słowami sklasyfikował w XVII wieku tę roślinę Karol Linneusz w Systema Naturae. Lecz krzew kakaowca znany był dużo, dużo wcześniej. Kakao było z pewnością uprawiane i używane przez Majów już w VII (!) wieku n.e.

Roślina ta od najdawniejszych czasów była wysoko ceniona. O jej znaczeniu świadczą chociażby nazwy, jakimi określano napar z jej ziaren: „święty napój”, „płynne złoto”. Zdziwiłby się  jednak ten, kto spróbowałby ówczesnego prototypu dzisiejszego kakao lub czekolady. Zamiast bowiem słodkiego, kremowego i aromatycznego nektaru poczułby ostry, gorzko – pikantny  smak, o dość specyficznym zapachu. Napar ten przyprawiano prawie jak dzisiejszy piernik, z pieprzem, goździkami, różnymi ziołami i kwiatami na czele.  Musiał więc być rzeczywiście gorzki, a współczesną pitną czekoladę przypominał raczej tylko z nazwy –  xocolatl, co znaczy dokładnie „gorzka woda”.

Napój ten sporządzano z ziaren specjalnie przetworzonych a następnie uformowanych w bloki, w swoistą „tabliczkę”. Jak przystało na prawdziwy rarytas, xocolatl podawany był w złotych pucharach i zarezerwowany tylko dla wybranych. I chociaż bez dodatku cukru, smakował wszystkim. Jak to gusta się zmieniają…

Jedni xocolatl pijali, a inni ziarnami kakaowca płacili. Tak, tak; owoce kakao były niegdyś normalnym środkiem płatniczym. Każdy pojedynczy strąk posiadał swoją określoną wartość i płacono nim za wszystko, z podatkami włącznie. Przykładowo: 4 strąki kakao stanowiły cenę królika, a 100 strąków kosztował niewolnik. Z czasem niestety rola tych „złotych nasion” się zmieniła i dziś zapłaty ziarnem już nikt nie przyjmie 😉

Nadal jednak kakaowiec jest bardzo cenny, choć w zupełnie inny sposób. Zjadany lub wypijany dodaje zdrowia, wzmacnia siły, podkręca humor,  dostarcza witamin i minerałów oraz świetnie uzupełnia poziom magnezu. Dobrze jest schrupać choć kilka każdego dnia 🙂

Ziarna naturalnego kakaowca w najczystszej postaci i gotowe do spożycia dostępne są w naszym sklepie.

Kakaowe smaczki

Ziarnka kakaowca są cennym źródłem przeciwutleniaczy, witamin, wapnia, fosforu, żelaza, a przede wszystkim magnezu w naturalnej formie. Zawierają też alkaloidy: teobrominę oraz kofeinę. Chrupiemy je w całości lub obrane z łupinki, pokruszone dodajemy do jogurtu, bitej śmietany (ach, te kalorie… 😉 ) lub do porannych musli. Oczywiście można je także używać do wszelkich deserów i wypieków. W każdej formie są po prostu znakomite.

Prażone ziarna kakaowca (o których pisaliśmy tutaj) to oryginalna i bardzo zdrowa przekąska. Nam najbardziej przypadły do gustu własnoręcznie robione czekoladki. Nazwaliśmy je „pychotki”, bo tak właśnie smakują.

Chętnie dzielimy się z Wami przepisami, które zawierają w składzie ziarna kakao.

Kakaowy smakołyk
Deser ten polecamy także ze względu na łatwy i szybki sposób wykonania. A jeśli dodamy mniej cukru – będzie nie tylko zdrowy, ale i nietuczący:

  • 25 dkg cukru
  • ½ szkl. wody
  • 20 dkg suszonych fig lub moreli
  • 20 dkg suszonych śliwek
  • 20 dkg orzechów włoskich
  • 50 dkg prażonych ziaren kakao
  • ewentualnie trochę naturalnego kakao w proszku

Sposób wykonania:
Z wody i cukru gotujemy dość gęsty syrop. W maszynce mielimy wszystkie owoce oraz ziarno kakao (najlepiej obrane z łupinki), wrzucamy do syropu i kilka minut gotujemy, dokładnie mieszając. Teraz dodajemy grubo pokrajane orzechy. Gdy masa lekko przestygnie, formujemy z niej małe kuleczki (można je obtoczyć w sproszkowanym kakao) i odkładamy do stężenia lub chrupiemy od razu 😉

Jeszcze łatwiej przygotować możemy kakaową surówkę:

  • ¼ szkl. kakao w proszku
  • ½ szkl. pokruszonych ziaren kakao
  • ½ szkl. daktyli bez pestek
  • ½ szkl. rozdrobnionych orzechów

Sposób wykonania:
Daktyle i orzechy miksujemy, dodajemy kakao w proszku. Otrzymaną masę wykładamy na warstwę  rozdrobnionych ziaren kakao, lekko wgniatając. Następnie formujemy kulki albo tniemy na kawałki.

Z obranych nasion kakaowca możemy zrobić też własną, naturalną czekoladę:

Potrzebne nam będzie:
40 dkg prażonych ziaren kakao
20 dkg cukru
dodatki w/g uznania

Sposób wykonania:
Obrane z łupinek ziarna mielimy w młynku lub ucieramy w moździerzu na półpłynną masę. Dodajemy cukier i nadal ucieramy, aż cukier się rozpuści. Gotową masę rozkładamy do foremek, wyrównujemy powierzchnię lekko dociskając, schładzamy i gotowe. Do jeszcze miękkiej masy możemy dodać bakalie lub nawet coś ostrzejszego, np. odrobinę suszonej papryki lub nieco soli. Smak czekolady będzie zależał jedynie od naszych upodobań i fantazji.

Smacznego 😉

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén