„Theobroma cacao” – znaczy ni mniej ni więcej, tylko „pokarm bogów”. Dokładnie tymi słowami sklasyfikował w XVII wieku tę roślinę Karol Linneusz w Systema Naturae. Lecz krzew kakaowca znany był dużo, dużo wcześniej. Kakao było z pewnością uprawiane i używane przez Majów już w VII (!) wieku n.e.
Roślina ta od najdawniejszych czasów była wysoko ceniona. O jej znaczeniu świadczą chociażby nazwy, jakimi określano napar z jej ziaren: „święty napój”, „płynne złoto”. Zdziwiłby się jednak ten, kto spróbowałby ówczesnego prototypu dzisiejszego kakao lub czekolady. Zamiast bowiem słodkiego, kremowego i aromatycznego nektaru poczułby ostry, gorzko – pikantny smak, o dość specyficznym zapachu. Napar ten przyprawiano prawie jak dzisiejszy piernik, z pieprzem, goździkami, różnymi ziołami i kwiatami na czele. Musiał więc być rzeczywiście gorzki, a współczesną pitną czekoladę przypominał raczej tylko z nazwy – xocolatl, co znaczy dokładnie „gorzka woda”.
Napój ten sporządzano z ziaren specjalnie przetworzonych a następnie uformowanych w bloki, w swoistą „tabliczkę”. Jak przystało na prawdziwy rarytas, xocolatl podawany był w złotych pucharach i zarezerwowany tylko dla wybranych. I chociaż bez dodatku cukru, smakował wszystkim. Jak to gusta się zmieniają…
Jedni xocolatl pijali, a inni ziarnami kakaowca płacili. Tak, tak; owoce kakao były niegdyś normalnym środkiem płatniczym. Każdy pojedynczy strąk posiadał swoją określoną wartość i płacono nim za wszystko, z podatkami włącznie. Przykładowo: 4 strąki kakao stanowiły cenę królika, a 100 strąków kosztował niewolnik. Z czasem niestety rola tych „złotych nasion” się zmieniła i dziś zapłaty ziarnem już nikt nie przyjmie 😉
Nadal jednak kakaowiec jest bardzo cenny, choć w zupełnie inny sposób. Zjadany lub wypijany dodaje zdrowia, wzmacnia siły, podkręca humor, dostarcza witamin i minerałów oraz świetnie uzupełnia poziom magnezu. Dobrze jest schrupać choć kilka każdego dnia 🙂
Ziarna naturalnego kakaowca w najczystszej postaci i gotowe do spożycia dostępne są w naszym sklepie.